LESHIY
Historia, której nikt nie odważy się wypowiedzieć na głos
Kiedy miasta pochłonęły niebo, a ekrany stały się lustrami — on zniknął.
Nazywali go Leshiy.


Nie umarł. Rozpuścił się we mgle.
W szeptach mchu, w oddechu sosen, w odbiciu księżyca na czarnej wodzie.
Uciekł od hałasu, spojrzeń, zasad.
I odnalazł drogę powrotną — do pierwotnego. Do prawdziwego. Do samego siebie.

To nie jest marka.
To nie jest moda.
To jest kod.
I tylko ci, którzy czują Las, zrozumieją.
🩸 Było nas niewielu. Teraz się mnożymy.